Minimalistyczny kalendarz adwentowy

Minimalistyczny kalendarz adwentowy

W ubiegłym roku choć kalendarz zrobiłam na czas, nie zdążyłam jednak opublikować go na blogu. Postanowiłam więc zajrzeć jeszcze raz do folderu ze zdjęciami i uznałam, że w sumie to jest wśród nich kilka nadających się do pokazania.

Odpowiedź na pytanie czy będę robić w tym roku jest oczywista, odkąd pierwszy raz pojawił się w naszym domu, stał się po prostu nieodłączną tradycją celebrowania tego pięknego czasu i już nie wyobrażam sobie, żebym mogła nie zrobić dziewczynkom tak ogromnej przyjemności. Jestem przekonana, że będą miały potem wspaniałe wspomnienia, do których będą często wracać z przyjemnością a być może i łezką w oku.

Dla takiej świadomości warto zawijać te drobnostki nawet do północy albo i dłużej, nawet na klęcząco mimo, że kolana i kręgosłup bolą ... mimo, że kiedy jeszcze nie śpią to wciąż mi przeszkadzają i chcą wejść do pokoju ;) Szkoda tylko, że potem nie każdego dnia z rana mogę widzieć jak się skradają, odpakowują i jakie są Ich wrażenia, zazwyczaj wychodzę do pracy zanim się obudzą i wstaną, ale i tak sprawia mi to nieopisaną radość. I to mi wystarcza, jestem spełniona.

advent calendar

Od kilku lat w tym celu wykorzystuję wieszak znajdujący się w naszej jadalni, ta wersja jest już przetestowana i sprawdzona. Poza tym, stanowi też idealną przedświąteczną dekorację wprowadzającą nas w klimat a przecież w naszej jadalni spędzamy najwięcej czasu ;)

Ta minimalistyczna wersja nadal bardzo mi się podoba, więc niewykluczone, że i w tym roku nasz kalendarz będzie wyglądał podobnie tym bardziej, że cyferki sobie nawet zostawiłam ;) Mam też spore zapasy papieru, który skrzętnie zwijam i chowam kiedy otrzymuję przesyłki ze sklepów Internetowych ;) Tak, pewnie myślicie, że jestem stuknięta (haha, zdecydowanie brakuje mi tutaj emotikonek) ale naprawdę ten papier, często nawet bardzo pomięty i upchnięty np. w buty czy kubki, świetnie nadaje się do pakowania rzeczy o nieregularnych kształtach, oczywiście pod warunkiem, że jest dobrej jakości (bo ostatnio spotkałam się z takim, który był bardzo słaby). Jest bardzo elastyczny i wygląda fajnie praktycznie w każdej formie. Polecam zbierać bo naprawdę warto, nie mówiąc już o tym, że czasami zdarzają się bardzo ciekawe wzory lub kolory, wtedy używam ich do pakowania np. prezentów urodzinowych. Zobaczcie jakie cuda kolekcjonuje Ania i co z nich kiedyś wyczarowała - tutaj.

advent calendar

advent calendar

advent calendar

A co w środku? W zasadzie dzięki temu, że publikuję ten post dopiero teraz, mogę to napisać. Moje dziewczyny już duże i podglądają co ja robię w sieci ;) Postawiłam na artykuły papiernicze (naklejki, cienkopisy, małe pisaki, spinacze, notesy itp.), wszystko kupiłam na aliexpress, bo po pierwsze skompletowałam całe zamówienie w jednym miejscu i zapłaciłam za wszystko raz a po drugie, większości praktycznie nigdzie indziej nie widziałam.  Gdybym miała każdą rzecz z osobna kupować w sklepach Internetowych to chyba bym oszalała i przede wszystkim zapłaciła sporo za przesyłki. Na niektóre miniaturowe koperty trzeba było czekać trochę dłużej mimo, że zamówienie robiłam z końcem października. Wybrnęłam jednak z sytuacji, bo zrobiłam paczuszki wypchane papierem a kiedy przychodziła przesyłka to podmieniałam zawartość ;)

Oczywiście te małe prezenciki jak co roku, powiązałam też z różnymi, wspólnymi zajęciami, które uwielbiamy wykonywać przed świętami np. pieczenie ciasteczek, wykonywanie kartek itp.

Bardzo ubolewam nad tym, że w tym roku niestety nie mogłam znaleźć chwili, żeby zrobić podobne zamówienie odpowiednio wcześniej. Będę musiała teraz poświecić sporo czasu w sklepach, żeby znaleźć jakieś małe skarby.

advent calendar

advent calendar

advent calendar

A Wy planujecie swoje kalendarze? A może już macie zrobione? Wszystko gotowe, może Wy mi coś doradzicie? Ja w tym roku na bakier ale niestety w ostatnich miesiącach miałam ogromny kocioł, praktycznie nałożyły się na siebie wszystkie możliwe problemy, kłopoty, dodatkowe obowiązki w pracy i spadek formy, więc nie byłam w stanie ogarnąć, bo po prostu nie zdawałam sobie sprawy, że zostało tak mało czasu. Zresztą skutki tego co się działo chyba właśnie odczuwam, bo uziemiona w domu z ogromnie bolącą ręką, której nie mogę nadwyrężać, czuję się co najmniej jak staruszka. Tak to jest niestety jak się o siebie nie dba, żyje ciągle w biegu, stresie i wciąż myśli o obowiązkach a nie odpoczynku. Nie ma jednak tego złego, bo z uwagi na ograniczone możliwości ruchowe, zabrałam się za blogowanie ;)

Iza K.
Listopad w TK Maxx - poszukiwanie skarbów ;)

Listopad w TK Maxx - poszukiwanie skarbów ;)

Odkąd pamiętam, już od najmłodszych lat uwielbiałam wszelkiego rodzaju poszukiwania począwszy od zbierania kwiatów na łące, poprzez szukanie muszelek, bursztynów i kamyków na plaży a skończywszy na łowieniu perełek w sklepach.

Instynkt łowcy trwa nadal, a co więcej, po latach doświadczenia, moje łupy są coraz lepsze i bardziej efektowne. Jeśli obserwujecie mnie na Instagramie, z codziennych relacji #ootd na Instastories zapewne kojarzycie moją skórzaną, karmelową torebkę lub czekoladowy pasek ze skóry. Wiele z Was pyta mnie o grafitowy, gliniany dzbanuszek czy druciak wiszący w jadalni. Większość zachwyca się też starym krzesłem przy naszym jadalnianym stole ...

To właśnie moje skarby, wyszukane, znalezione, cieszą po stokroć bardziej niż wszystkie inne, dostępne na wyciągnięcie ręki w każdym sklepie. Jeden nawet wieźliśmy aż z Węgier w przyczepie Niewiadów pożyczonej od Teściów, to zdecydowanie największy jak do tej pory łup, bo mowa o fotelu rattanowym dość sporych rozmiarów, który od kilku sezonów używamy w naszej altanie. Wszystkie te rzeczy są unikatowe, inne, jedyne w swoim rodzaju, ponadczasowe lub po prostu są bardzo dobrej jakości, ale udało mi się je kupić za bardzo atrakcyjną cenę.

Jeśli tylko mam czas na swoje łowy wybieram się również do sklepów TK Maxx gdzie najchętniej sięgam po skórzane torebki, okulary przeciwsłoneczne, skórzane buty znanych marek i projektantów oraz oczywiście artykuły do domu np. dekoracje, naczynia kuchenne czy świece zapachowe. Młodsza córka najbardziej uwielbia stoiska z zabawkami, butami i akcesoriami papierniczymi, starsza upolowała już niejedne markowe buty i ubrania. A że mama zawodowo zajmuje się finansami i dbanie o budżety ma we krwi to świadomość cen do 60% niższych od regularnych cen sprzedaży w Polsce i na świecie jest jak najbardziej zachęcająca ;)

W ubiegłą sobotę wybrałam się do jednego z krakowskich sklepów TK Maxx, żeby zaspokoić swoją potrzebę łowcy (byłam w Bonarce, gdzie mam zdecydowanie najbliżej, ale czasami jeżdżę też do M1). Dostawy do TK Maxx trafiają nawet kilka razy w tygodniu, więc warto często sprawdzać czy przypadkiem nie pojawiły się jakieś nowe perełki. Dodatkowo, w listopadzie w każdym tygodniu spodziewane są wielkie tematyczne dostawy określonego asortymentu z danego działu. Od 6 listopada do sklepów trafi wyjątkowo dużo produktów z działu dla domu, ale co ciekawe, nawet przed dostawą udało mi się upolować naprawdę przepiękne produkty. 

dodatki do domu

dodatki do domu

dodatki do domu

dodatki do domu

Znacie mnie już trochę, w końcu prowadzę bloga już 5 lat ... A to Ci dopiero, nie wiem czy uwierzycie ale pisząc ten akapit właśnie uświadomiłam sobie, że całkiem niedawno stuknęła nam ta okrągła liczba a ja w natłoku obowiązków, zupełnie o tym zapomniałam ... 

W każdym razie wiecie zapewne, bo już wielokrotnie o tym pisałam, widać to chyba również po moich wnętrzach, że mam wielką słabość do neutralnej kolorystyki z mniejszym lub większym nasyceniem w określonym odcieniu, wciąż jednak poruszam się w zdecydowanie bezpiecznych tonacjach ;) Mój koszyk nie jest chyba zbyt dużym zaskoczeniem, nie zabrakło w nim wielkich, drewnianych dech, które są tak piękne, że aż szkoda ich używać! Znalazłam też przepiękny szary kubek oraz dwa pledy z frędzlami, które tak wspaniale dopełniają skandynawskie stylizacje zwłaszcza w modnym ostatnio stylu scandi boho. Mam bardzo podobne z sieciówki, ale jeśli chodzi o jakość tych z TK Maxx to praktycznie nie ma porównania. Te są bardzo mocno utkane, gładkie, nie mechacą się ani nie obierają, można z powodzeniem używać ich zgodnie z przeznaczeniem a nie stosować tylko dla dekoracji ;)

dodatki do domu

dodatki do domu

Znalazłam też 3 wielkie świece zapachowe, idealne na jesienno-zimowe wieczory. Pachną tak pięknie, że nawet bez zapalania zapach unosi się w powietrzu. Poza tym, po wypaleniu te przepiękne naczynia można jeszcze wykorzystać jako pojemniki lub wazoniki. Ten drewniany młynek to chyba najbardziej udany z moich łupów, bo młynków szukam już od dawna, ale ręka mi zawsze drży jak widzę cenę a ten nie dość, że bardzo ładny i klasyczny to jeszcze kosztował naprawdę niewiele. 

Jeśli chodzi o pozostałe wyjątkowo duże dostawy w sklepach TK Maxx w listopadzie to w tygodniu od 13 listopada spodziewajcie się perełek od największych projektantów, a od 20 listopada pojawią się nowinki technologiczne.
 
jesienna sypialnia

jesienna sypialnia

jesienna sypialnia

jesienna sypialnia

jesienna sypialnia

Ciekawa jestem czy moje łupy oraz moja stylizacja przypadną Wam do gustu. Mam nadzieję, że choć trochę zachęciłam Was do poszukiwań takich perełek ;) Gwarantuję naprawdę wielką satysfakcję z polowania ;) a ja dodatkowo mam przy tym świetną zabawę, bo po prostu to uwielbiam. Pamiętajcie, że w TK Maxx produkty z pewnością charakteryzują się wysoką jakością oraz atrakcyjną ceną. Jeśli jeszcze nie znacie swoich sklepów w okolicy to można je sprawdzić tutaj.

jesienna sypialnia

Poniżej kolaż zdjęć z wizyty w sklepie, być może wypatrzycie na nich coś ciekawego, udanych zakupów!


Iza K.




Nasza jadalnia

Nasza jadalnia

W naszej jadalni dość szybko pojawił się stół i krzesła, trudno się dziwić, jeśli lubi się wspólne posiłki to tak naprawdę bez tych mebli ciężko jest się obejść. W planach był również kredens, w sumie bliżej nieokreślony, bo opcje i pomysły zmieniały się z biegiem czasu. Zdążyłam już kilka razy wymienić lampy wiszące nad stołem ale wokół stołu wciąż było pusto. No i chyba dobrze, bo pośpiech nie jest dobrym doradcą, przekonałam się o tym nie raz.

Stół jak był tak jest i nadal uważam go za bardzo dobry zakup mimo, że jego kolor niestety pod wpływem słońca zmienił się w odcień, za którym nie przepadam ale krzesła mi przeszkadzały (Ingolf Ikea). Nie sądziłam, że są aż tak ciężkie. Dokuczało mi to szczególnie przy odkurzaniu, kiedy musiałam po kolei odsunąć i wsunąć każde z sześciu sztuk. Poza tym nie ukrywam mimo tego, że było ładnie, sztampowość tej stylizacji jednak mnie uwierała. Zaczęłam marzyć o krzesłach z duszą, zaglądałam więc na różne aukcje i grupy jak tylko miałam chwilę i szukałam. I tak powoli, małymi kroczkami, zebrałam je wszystkie. 

diningroom

diningroom

diningroom

Patyczaki przewijają się w wielu miejscach w sieci i ciągle, niezmiennie mnie zachwycają jednak bałam się, że będą niewygodne (to co trzeba przyznać poprzednim naszym krzesłom to fakt, że były naprawdę bardzo wygodne). Podpytywałam więc koleżanki, u których widziałam te krzesła, bo chciałam się dowiedzieć czy w użytkowaniu są równie fajne jak w wyglądzie. Wiedziałam, że jeśli będzie inaczej to naprawdę dostanę po uszach, w końcu jadalnia to miejsce naszych codziennych, wspólnych posiłków i dużo spędzamy tutaj czasu. W końcu odważyłam się na ten dość odważny krok, znalazłam je na olx, nawet sami po nie pojechaliśmy. Sporo leżały i czekały na swoją kolej, jak wszystko, nie ma lekko. Mąż delikatnie je zmatowił i pomalował farbą do drewna i metalu. 

Te, które przypominają model Thonet, nie są sygnowane, mąż przywiózł je od pewnej Pani, która podczas remontu chciała się ich pozbyć. Były bardzo zniszczone, kremowe, wręcz pożółkłe. Udało się je uratować choć ich stabilność pozostawia wiele do życzenia. Zostały wyszlifowane i pokryte lakierem bezbarwnym matowym. Model z Radomska znalazłam na jednej z grup na Facebook'u i od razu go kupiłam, to była chyba najszybsza decyzja zakupowa w moim życiu (nie pytajcie mnie gdzie byłam kiedy ją podejmowałam). Został taki, jak przyjechał, bo jest przepiękny, nawet z tą plamą na siedzisku i kropkami po jakimś malowaniu.

Są zwolennicy i przeciwnicy takiego "kompletu" przy stole. Ja uważam, że to kwestia wyboru, gustu i upodobań. Dla mnie jest to coś innego, wyszukanego i z klimatem ale nie obrażam się kiedy ktoś robi wielkie oczy widząc taki misz masz. Zawsze kochałam starocie, uwielbiałam pchle targi i second hand'y, targi i wszelakiego rodzaju miejsca, gdzie można było coś fajnego upolować i tak mi już zostało ;)

diningroom

Poza krzesłami w naszej jadalni zawisły porządne lampy, których wreszcie się nie wstydzę. Wcześniejsze (Foto Ikea) na upartego też były OK ale to model bardzo popularny i dość często spotykany w wielu kawiarenkach i restauracjach, tani choć efektowny ale jak dla mnie już niestety nieodpowiedni do całości, zresztą kolor mnie wkurzał ;)

Nowe lampy idealnie się wpasowały i nadały klasy. Przyjechały do nas ze sklepu Moja Mała Francja, gdzie ten model (Flux Aluro) jest dostępny jeszcze w kolorze białym i niebieskim. Z właścicielką sklepu znam się już od dawna i bardzo mocno kibicuję, bo to moja wierna Czytelniczka dlatego zgodziła się podzielić się z Wami rabatem w wysokości 10% na cały asortyment sklepu. Rabat ważny jest do 6 grudnia 2017, hasło: mls.blog.

diningroom

Jak zapewne zauważyliście, jest i kredens. Czy to dobrze, czy źle, nadal nie wiem. W zasadzie pojawił się tutaj bo trzeba było coś z nim zrobić. Wcześniej stał w aneksie kominkowym, gdzie planujemy postawić pianino (z różnych przyczyn jeszcze niestety go nie ma ale wierzę, że uda nam się zakończyć ten proces niebawem). Jak na mebel Ikea jest całkiem ładny (nie ma go już w sprzedaży) choć wcale nie jest zbyt pojemny. Ma jednak swój urok, więc uznałam, że możemy spróbować użyć go w jadalni. 

Aby nadać mu jeszcze więcej smaku, pokusiłam się o wymianę uchwytów. Wybrałam model Bodziszek ze sklepu Regałka. Istne szaleństwo, ile modeli gałek można tam znaleźć, długo się zastanawiałam, po głowie chodziły mi różne myśli ale w końcu spadłam na ziemię, bo od nadmiaru jeszcze gotowa byłam zepsuć cały pomysł ;) Super zabawa i świetny efekt, polecam jeśli szybko chcecie odmienić swoje meble. 

Jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa jeśli chodzi o ten mebel, w planach jest malowanie na szaro, bo ten odcień drewna w zbyt dużej ilości, zaczyna mi już mocno przeszkadzać. A jeśli chodzi o zagospodarowanie tej ściany to nad tym kredensem miały zawisnąć metalowe półki Ikea, którymi jakiś czas temu zachwycałam się w jednym z postów. I co? I klops, tak długo się zastanawiałam, że wycofali je ze sprzedaży, przynajmniej w Polsce. Plan B jest taki, że będą tutaj drewniane półki na czarnych wspornikach. Teraz kiedy małżonek ma już wprawę w uzyskiwaniu takiego koloru drewna jaki lubię (wykonał stolik w stylu industrialnym do salonu i to nie jeden, drugi już sprzedaliśmy), możemy szaleć z drewnianymi elementami w naszym domu.

diningroom

diningroom

Z drugiej strony stołu, na ścianie pomiędzy jadalnią a salonem jest okienko, gdzie dawno temu zamontowaliśmy okiennice. Miałam mieszane uczucia, bo z jednej strony już nie do końca mi pasują do reszty, z drugiej są dość ciekawym akcentem, nadają przytulności i w pewien sposób tworzą coś niepowtarzalnego. Postanowiłam na razie zostawić ale przemalować na szaro, żeby lepiej komponowały się z resztą.

diningroom

diningroom

W tle wiszą suszące się zioła, na stole rozchodnik, który ubóstwiam i bardzo ubolewam, bo w ostatnich latach nam zmarniał, muszę koniecznie postarać się o nowe sadzonki na następny sezon, na kredensie bukiet z przyciętych hortensji i magnolii. To jesień z naszego ogrodu ...

diningroom

Na koniec jeszcze pełniejszy kadr. Jak widać jedna Foto nam się jeszcze ostała ale nie na długo. Niech no tylko mąż znajdzie czas, w piwnicy czeka na malowanie wielka, industrialna lampa fabryczna. 

Gdybyście chcieli zobaczyć jak nasza jadalnia wyglądała kiedyś, odsyłam np. tutaj ;)

diningroom

diningroom

Bardzo się cieszę, że choć po długiej przerwie, udało mi się znowu coś tutaj po sobie zostawić. Blogowanie choć bardzo czasochłonne, sprawia mi nadal ogromną frajdę! Pamiętajcie, że na bieżąco możecie zaglądać na mój profil na Instagramie, tam jestem praktycznie codziennie, pokazuję nie tylko nasze wnętrza ale również dzielę się z Wami naszą codziennością. Jeśli zadajecie sobie pytanie dlaczego nie ma mnie na blogu, może niektóre osoby nawet mają mi to za złe, odpowiedź znajdziecie właśnie tam, gdyż codziennie w relacjach staram się pokazywać co mi w duszy gra. Mam nadzieję, że w ten sposób daję Wam choć trochę lepiej się poznać.

Iza K.

Krzesła - olx, grupy zakupowe na FB
Uchwyty meblowe (gałki) - Regałka
Dywan, kredens - Ikea (niestety nie ma już w sprzedaży)
Plakat - Follygraph 



Metamorfoza salonu

Metamorfoza salonu

Planowałam w maju napisać post z kolejnym menu na przyjęcie, o biurze też miałam pisać aż tu całkiem przypadkowo jako pierwszy wtrynił się do kolejki post o naszym salonie ;)

Choć zmiany, które tutaj zaszły miałam w głowie już dobre kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt miesięcy temu (tak ten czas leci) to jednak wciąż nie było na nie czasu (jak to zwykle). No cóż, jak to się mówi, czasem szczęściu trzeba pomóc i tak oto moje małe marzenia wnętrzarskie właśnie się spełniły.

Zaczęło się właściwie od stolika, który swoim charakterystycznym zdobieniem w połączeniu z bieleniem, narzucał jednak charakter wnętrza zdecydowanie inny niż ten, jaki już od dość długiego czasu mi w duszy gra. Ponad dwa lata temu chciałam taki z palet, jednak jak widać nie doszło do jego realizacji, zresztą bardzo dobrze, bo obecny jest dużo lepszy. W miarę jedzenia apetyt rośnie, pojawiły się również myśli o tym aby przemalować już cegłę na biało. Piszę "już", bo tak naprawdę w momencie zakupu plan był taki, że i tak ją po jakimś czasie przemaluję. Kiedy już oczyma wyobraźni widziałam białe ściany i nowy stolik wiedziałam, że szafeczka będzie szałowo wyglądała w ciemnym graficie. W ostatniej fazie pędzel natrafił również na dużą drewnianą latarnię ;) Sprawczynią całego zamieszania w ostatnich tygodniach była jednak ona, wielka i przepiękna lampa w stylu industrialnym. 

industrial

Możecie wierzyć lub nie ale zanim zobaczyłam Medusę u Oli z bloga Ozebrze, dosłownie kilka tygodni wcześniej wpadł mi pomysł na taką lampę do salonu. Prawdę mówiąc to miała być taka wisienka na torcie, dopełnienie całej przemiany. I tak oto, bardzo szybko, moje knucie zmian w salonie przerodziło się w rzeczywistość, trzeba było kuć żelazo póki gorące, bo ja do osób bardzo zdecydowanych niestety nie należę i a nuż mogłoby się zdarzyć, że taki fajny projekt finalnie nie doczekałby się realizacji ;)

industrial

Ha! Ale nie tak łatwo poszło, bo o ile ja wiedziałam, że to ona a mąż klepnął mój pomysł (i zgodził się ją zamontować i wcześniej przemalować itd. i to wszystko najlepiej teraz ;)) to schody pojawiły się w momencie wyboru jak miałaby ona wyglądać. Muszę przyznać, że łatwo nie było, bo wzory i kolory zarówno kabli jak i żarówek kuszą nie tylko wyglądem ale i możliwościami różnych kombinacji, zresztą sami możecie sprawdzić to na stronie CablePower, naprawdę jest w czym wybierać jednak jeśli już trochę mnie znacie, zapewne pamiętacie, że jednak (nadal) jestem niezmiennie wierna stałemu zestawowi kolorów. Wybrałam więc czarne kable w czarnych, metalowych oprawach i do tego przepiękne żarówki LED.

industrial

Muszę przyznać, że lampa nadała lekkości i charakteru ale również dostarcza nam bardzo dużo światła, którego tutaj zawsze brakowało. Pamiętam problemy z zakupem odpowiednio dużej i wystarczająco rozłożystej lampy. Poprzednia była i tak duża a mimo wszystko nie dawała tyle światła, również ze względu na inny typ żarówek. Ale o niej zdążyłam już zapomnieć choć nie do końca, bo wciąż szuka swojego nowego właściciela ;)

Nowe kable i żarówki idealnie wpasowały się w otoczenie pozostałych kabli, których już trochę mieliśmy w salonie i aneksie kominkowym ale idealnym dopełnieniem okazał się jeszcze CableONE z maskownicą kinkietową, gdyż chciałam go zamontować do ściany a nie do sufitu i potem dopiero podwiesić. 

industrial

Zapewne domyślacie się już teraz dlaczego tak ważna była dla mnie ta biała baza, bez niej ta przemiana z pewnością nie dałaby aż takiego efektu. Myślałam, że da się przemalować tylko dwa pasy cegły jednak niestety od poprzedniego malowania minęły już 4 lata i konieczne było przemalowanie całego salonu. Skutek negatywny: więcej pracy i brudu ale pozytywny zdecydowanie wynagradza ten trud. Jest świeżo, jasno i naprawdę ogromnie mi się podoba!

industrial

Jeśli śledzicie mnie na Instagramie to widzieliście wcześniej, że już sam stolik dokonał cudu, wnętrze bardzo zyskało i widać było ogromną różnicę zaś cała przemiana przerosła moje oczekiwania do tego stopnia, że sama nie wiedziałam na początku czy mi się to w ogóle podoba, serio. Po prostu zbyt dużo dobra naraz hahaha!

Co do samego stolika, bo z pewnością zasługuje królewicz na trochę uwagi. Został już przez wielu z Was bardzo pochwalony dzięki czemu mąż, który wykonał go w całości sam (włącznie ze spawaniem konstrukcji metalowej), przez kilka dni po publikacji pierwszego zdjęcia, chodził z bananem na twarzy ;) I słusznie, naprawdę jest cudny, nawet piękniejszy niż sobie wyobrażałam. Fotek z kolejnych etapów jego tworzenia niestety nie mam więc tutka nie będzie :( ale chętnie odpowiemy na wszystkie Wasze pytania.

industrial

industrial

Dębowa szafka, która wcześniej była pobielona, została pomalowana farbami Annie Sloan, którymi jakiś czas temu malowaliśmy komódki w sypialni. Kolor do tego stopnia mi się spodobał, że już wtedy widziałam go na tej szafce. Dopełnieniem metamorfozy mebelka jest również nowa gałka, która idealnie przełamuje surowy styl wnętrza i nadaje trochę klimatu scandi boho, który w ostatnim czasie bardzo mnie zaintrygował. Gałka przyjechała do nas ze sklepu Regałka. Jak już pisałam na początku posta, w trakcie prac nad metamorfozą, wpadłam na pomysł aby przemalować również dużą, drewnianą latarnię i to była naprawdę dobra decyzja. Mam co do niej jeszcze jeden pomysł ale muszę na to znaleźć czas ;)

industrial

industrial

industrial

Chyba o niczym nie zapomniałam, strasznie długi post mi wyszedł ;) Jeśli macie jakieś pytania to piszcie w komentarzach, postaram się na wszystkie odpowiadać. Pod tekstem bloga jak zwykle umieszczam listę wszystkich produktów użytych do metamorfozy wnętrza.

A jak było? Tutaj wersja przejściowa z nowym stolikiem https://www.instagram.com/p/BUv-vZmgwmf/?taken-by=mls.blog i pełna wersja "przed" https://www.instagram.com/p/BUl-hHsAIt0/?taken-by=mls.blog

industrial

Zaczęły się wakacje, ja niestety większość w pracy ale planuję też jakiś urlop. Życzę Wam zatem wspaniałego lata, czy to w pracy, czy na urlopach. Zdradzę Wam jeszcze cichutko, że u mnie w najbliższym tygodniu będzie się działo! Sama chyba nie wierzę ale to już za kilka dni! Przyjeżdżają do mnie w odwiedziny wspaniałe dziewczyny, bardzo bliskie mi osoby, podpowiedź: blogerki, które z pewnością świetnie znacie. To będzie nasz wspólny czas, już nie mogę się doczekać! Emocje rosną!

Iza K.

Kinkiet żarówka na kablu - CableONE CablePower
Stolik, kinkiet na drewnianym wsporniku - DIY by mąż
Farby do malowania szafki i latarni - Annie Sloan z pracowni Patynowy (Paris Grey zmieszany z Graphite)
Gałka/uchwyt meblowy - Regałka







Sypialnia cosy nordic #4

Sypialnia cosy nordic #4

Ostatnio zaskoczyłam Was zakończeniem mojej 5cio miesięcznej przerwy w blogowaniu a dzisiaj znowu zrobię coś dziwnego i napiszę post nieświąteczny w sam raz przed zbliżającymi się Świętami Wielkiej Nocy ...

Jak mogę to wytłumaczyć? Najprościej! Jeśli chodzi o przygotowania do Świąt to jestem w ciemnym lesie, nawet nie wyjęłam jeszcze dekoracji, które przechowujemy na strychu w pudłach. Większość z nich już nie wykorzystuję ale dziewczynki nadal lubią je wszystkie wyjąć, oglądać i niektóre z nich zabrać do swoich pokoi, podchodzą do tego bardzo sentymentalnie. Nie robię zatem nic nowego, nie tylko dlatego, że brakuje mi czasu ale również nie mam takiej potrzeby. Wszystkie "skarby" wyjmiemy pewnie dopiero w piątek kiedy mam urlop i będziemy się delektować klimatem świątecznym i przygotowaniami.

Dzisiaj zamierzam Wam pokazać naszą sypialnię, w której kolejne punkty z listy zaplanowanych zmian, zostały wykonane. Wolno to idzie, wiem, ale chyba inaczej już u nas nie będzie. Oprócz domu, mamy jeszcze duży ogród i wciąż sporo dość dużych inwestycji do skończenia, nie da się więc czasowo i finansowo pogodzić wszystkiego naraz. 

cozy nordic bedroom

cozy nordic bedroom

Jeśli ktoś z Was jest zainteresowany tematem drewnianej ściany lub komód stojących koło łóżka, które zostały pomalowane farbami Annie Sloan to napisałam o nich więcej w tym poście. 

Bardzo często pytacie o to w jaki sposób przerobiliśmy łóżko Leirvik. Trochę niestety było z tym roboty, bo początkowo podobał mi się model ze zdobieniami ale nie mieścił się pod skosami, więc musieliśmy skrócić nogi i dodatkowo skrócić też wszystkie pręty. Kiedy zdobienia zaczęły mnie denerwować, górna część z zagłówka została zdemontowana a łóżko obrócone tyłem.


cozy nordic bedroom

Jak wiadomo klimatu i stylu we wnętrzu najbardziej nadają wszelkiego rodzaju dodatki i dekoracje. Odkąd pamiętam, jeszcze za czasów szkolnych, pokochałam len i tak zostało mi do dzisiaj. Długo nie było mnie na niego stać, niestety budowa domu mocno daje w kość ale na szczęście chyba najgorszy etap już za nami i teraz stopniowo powiększam moją lnianą kolekcję (najczęściej na wyprzedażach i promocjach). Do lnianych zasłon dołączyła więc przepiękna lniana pościel, w wersji "stone washed", do której ostatnio podczas wyprzedaży upolowałam dodatkowe poszewki w cudnym odcieniu zgaszonej zieleni. Na początku nie mogłam się do niej przekonać, bo jest dużo ciemniejsza niż na zdjęciach w sklepie on line ale nie trzeba było długo czekać, żebym stwierdziła, że po prostu uwielbiam ten kolor. 

cozy nordic bedroom

Półokrągła ściana, dotychczas skrzętnie ukrywana, zacznie zapewne częściej gościć publicznie a to za sprawą galerii zdjęć, która wreszcie ujrzała światło dzienne. Muszę przyznać, że te ściany są naprawdę sporym utrudnieniem, gdyż zmniejszają powierzchnię pomieszczenia, uniemożliwiają postawienie jakiegokolwiek mebla, wprowadzają niepotrzebny chaos w architekturze, nie da się na nich również powiesić żadnych obrazów lub innych dekoracji w ramkach. Wybierając obecnie projekt domu, nigdy więcej nie zdecydowałabym się na takie konstrukcje ale teraz muszę się niestety z tym zmierzyć ;) 

Jedyny słuszny sposób mocowania to taśma washi lub taśma montażowa. Ja wybrałam ten pierwszy bo nie ukrywam, że bardzo lubię ten nie do końca poprawny wygląd, trochę "na bakier". Pierwsze zdjęcia (poza jednym, które nowym obiektywem zrobiłam sama) to efekt nieplanowanej ale bardzo pięknej sesji wykonanej przez znaną Wam blogerkę i utalentowaną fotograf Izę Perez Harriette. Tak naprawdę dzięki Izie projekt galerii zdjęć na tej ścianie został po prostu przyspieszony, bo gdyby nie te cudne kadry, pewnie nadal miałabym problem z wyborem zdjęć. Oczywiście to tylko początek, stąd również otwarty i nieregularny układ, który pozostawia wciąż furtkę dla kolejnych pozycji. Pojawią się tu na pewno zdjęcia małych dziewczynek i ze ślubu, niestety jakiś czas temu upuściłam dysk, na którym przechowywałam wszystkie zdjęcia i trochę to jeszcze potrwa zanim będę miała do nich dostęp (a konkretnie zapłacę odpowiednią cenę za ich odzyskanie). Nie pytajcie czemu zaślepiła mnie taka głupota, że nie miałam backup'u, bo nie mam wytłumaczenia.

cozy nordic bedroom

Z nowych dodatków, pojawił się tutaj również szary pled z frędzlami. Dzięki niemu zrobiło się bardzo przytulnie i klimatycznie, frędzle charakterystyczne dla stylów etnicznych, wprowadzają ciekawy akcent i stanowią bardzo udane dopełnienie stylizacji (ależ sobie posłodziłam ;)).

cozy nordic bedroom

Największą nowością w naszej sypialni jest jednak toaletka, również zaplanowana w tym kącie od lat. Początkowo chciałam znaleźć jakiś fajny, drewniany stolik najlepiej retro albo vintage, o prostych kształtach, w kolorze drewna lub przemalować na taki sam kolor jak komody. Poszukiwania nie były łatwe, a w zasadzie gorzej było z moim czasem. Trudno też kupić stolik, który ma odpowiednią wysokość, by nadawał się do siedzenia przy nim na krześle, większość była jedna za niska. 

Całkiem przypadkiem, przeglądając stronę jednego ze sklepów wnętrzarskich, natrafiłam na takie oto biurko w stylu industrialnym a że lustro już dawno czekało na swoją kolej, nie zastanawiałam się zbyt długo. Szczerze mówiąc miałam spore obawy czy to się w ogóle wszystko ze sobą zgra. I w sumie to nie dbam o to, bo mi się po prostu podoba ;) Moja odpowiedź na pytanie: czy biurko może być toaletką? brzmi: tak! W zasadzie to wszystko można wykorzystać jak się chce, trzeba tylko pomysłu, chęci i otwarcia na nieszablonowe rozwiązania.

Brakuje nadal krzesła, to pożyczyłam "na chwilę" z biura. Docelowo to jeszcze nie wiem co tu stanie ;) Mam obecnie dwa zdobyczne, gięte Thonet'y, jeden z nich już nawet mąż oszlifował ale wydaje mi się, że te gięte akurat tutaj nie spasują, więc będę nadal myśleć.

cozy nordic bedroom

cozy nordic bedroom

cozy nordic bedroom

cozy nordic bedroom

cozy nordic bedroom

Jeśli macie jakiekolwiek pytania to zachęcam aby zajrzeć do poprzedniego posta (link podałam na początku), być może tam znajdziecie odpowiedź. Poniżej lista produktów wraz z informacją gdzie można je nabyć. Jak zwykle zachęcam Was do zaglądania na mój profil na Instagramie, tam jestem codziennie.

Korzystając z okazji chciałabym również życzyć Wam wspaniałych Świąt Wielkiej Nocy w gronie Waszych Najbliższych! Niech ten wspólny czas napełni Was wiarą, nadzieją i miłością!

Iza K.


Deski drewniane (sosna) - Leroy Merlin
Komody, pled ciemno szary - Jysk.pl
Farba do malowania komód - Annie Sloan
Gałki do mebli - Decorolka.pl
Kosz ciemny - Netto
Kosz z trawy morskiej, kwietnik makrama, lampa sufitowa, dywan, zasłony, biurko - Ikea
Kosz pleciony jasny, kosz na pranie, pled szary z frędzlami, pościel lniana - HM Home
Lustro, wzorzysty pled z frędzlami - Pepco
Kinkiety - robione przez męża

Copyright © lifespace(r) , Blogger