Marine decorations - DIY

Marine decorations - DIY


Nadrobiłam zaległości i są wreszcie dekoracje z morskich łupów ;)

W zasadzie nie miałam innego wyjścia, bo już niebawem trzeba będzie pochować ogrodowe atrakcje zanim pokryje je płaszcz z kolorowych liści ...

Pamiętacie z poprzedniego posta z morskimi klimatami, że nawiozłam znad morza sporo kamyków, patyków a nawet trochę piasku ;)

Część dekoracji zostawiłam w altanie, a pozostałe rozmieściłam w domu. W tym roku już nie udało się zrobić regału ze skrzyni więc w altanie nie ma za bardzo miejsca na dekoracje stojące.




Ten badyl urzekł mnie swoją oryginalnością, wypłukany przez morskie fale z pięknymi wzorami w różnych odcieniach ...






Wiązankę z patyków zrobiła Mama. Szkoda, że nie udało się zrobić wielkiego wianka, który widziałam w jednym z brulionów Mimi i Zorkiego, a który to był właśnie naszą inspiracją.








Kotwicę kupiłam za grosze, ale patyk już zdobyty na plaży ;)






Kula to nowy element dekoracyjny w altanie ;) I pomyśleć, że nad morzem spodobała mi się w jednej z restauracji, a po przyjeździe okazało się, że mąż sprzątał u teściów w garażu no i mam ;)






O tych lampionach ze słoików marzyłam już dawno, widziałam podobne u Asi z Green Canoe. W ostatnim numerze MM możecie też oglądać sporo zdjęć z Jej oszałamiającego leśnego biura.










Sezon marine ogłaszam w tym roku za zamknięty ale za rok pewnie powróci w nowej odsłonie ;)

I małe świętowanie, jest nas tutaj już 400 osób Kochani! 
To niesamowite! Bardzo Wam DZIĘKUJĘ za to, że jesteście :)

 ♥ ♥ ♥

Pozdrawiam Was ciepło!
Iza
Wedding set (white and powder pink)

Wedding set (white and powder pink)


A dzisiaj dla odmiany co by było ciekawie, kolejny zestaw prezentowy na ślub.

Robiłam go jakiś miesiąc temu, ale nie mogłam pokazać do czasu aż otrzymają go Państwo Młodzi ;)

Tym razem zupełnie inny klimat, inne kolory i więcej dekoracji. Jak zwykle chciałam dopasować się do upodobań Pani Młodej i choć znamy się bardzo mało to udało mi się wcześniej dowiedzieć, że wszystkie dodatki i dekoracje będą różowe. To była niezwykle cenna informacja ;)






Zabawne, ale te ozdoby "kotyliony" to znowu 100% recykling. Kiedyś okazyjnie kupiłam kabaretki dla Alicji i potargały się już przy zakładaniu, ale ich kolor był tak ciekawy, że zostawiłam z zamiarem wykorzystania tylko nie wiedziałam do czego ;)

Jaka była moja radość kiedy zobaczyłam salę weselną udekorowaną w bieli i różu z podwieszonymi pomponami ... Taka mała rzecz a cieszy ;)




Do dekoracji kartki pierwszy raz wykorzystałam piórka i nawet dość fajnie się to zgrało, chociaż łatwo się ich nie mocuje ;)

















No i co ja poradzę na to, że przygotowywanie tych pamiątek sprawiło mi więcej radości niż szukanie kreacji na wesele ;)

Wasza Izka
 
Seaside stories

Seaside stories


WITAJCIE!!!

Ależ przepadłam ... Ostatnie dwa tygodnie były mocno intensywne i zupełnie nie miałam czasu, żeby cokolwiek zrobić, a nawet napisać.

Najważniejsze, że dojechałyśmy szczęśliwie do domu, a nie było łatwo. Padał deszcz, ciemno, spać się chce, wszystko bolało ... miałam chwile zwątpienia i wydawało mi się, że zatrzymamy się gdzieś na noc, bo nie dojadę.

Powiem tak, nie wiedziałam na co się piszę, ale jestem bardzo dumna, że dałam radę :)

Bardzo Wam dziękuję za wszystkie komentarze pod morskimi postami, niestety nie zawsze mogę odpowiadać, nad morzem trochę też pracowałam, więc czas był wyliczony na wszystko ;)

Dzisiaj chciałabym Wam pokazać kilka ciekawych ujęć, większość z nich zrobionych komórką, bo aparat zabierałam na plażę tylko czasami.

Są to wszystko obrazy tego, co mnie i Mamę zachwyciło nad morzem. Obie jesteśmy mocno zakręcone na wszystko co pochodzi z natury więc jeśli ktoś widział dwie łażące z głową w dół szukające kamyczków, badyli i muszelek to właśnie MY :)

Zwiozłyśmy sobie niezłe łupy, ale nie zdążyłam jeszcze zrobić żadnych dekoracji, bo nie miałam czasu. Patrząc na pogodę, nie wiem czy jeszcze je w ogóle wykorzystam w tym roku w altanie, ale może w domu kto wie ;)














I jeszcze atrakcja Gąsek czyli latarnia morska, o której zapewne przeczytacie wszystko w którymś z następnych brulionów Mimi i Zorkiego. My akurat trafiłyśmy na remont więc zdjęcie dość robocze ;)






Podczas pobytu nad morzem udało mi się w końcu przeczytać prawie całe dwie części brulionów Mimi i Zorkiego. Tak, tak, wstyd się przyznać, ale miałam je od kwietnia a dopiero teraz znalazłam czas, żeby w pełni się nimi delektować :)




To tyle na dzisiaj, dziękuję Wam, że mimo mojej nieobecności jesteście i zagladacie, to naprawdę bardzo budujące i motywujące do dalszych wpisów. 

Pozdrawiam Was ciepło!
Iza
DIY w ogrodzie

DIY w ogrodzie


Nasz pobyt w Gąskach nadal trwa, pogoda nam dopisuje a ja mam dla Was dzisiaj porcję zdjęć z naszego ogrodu, którego w zasadzie jeszcze nie pokazywałam.

Ogród to zdecydowanie praca rąk mojej mamy i męża. Mama zajmuje się warzywnikiem, roślinami i utrzymaniem wyglądu, a mąż wykonuje wszystkie małe "budowle" i dekoracje.




Ławkę mąż wykonał w tym roku. Elementy kute były zdobyczne, ale trzeba było je pomalować. Ławka kolorystycznie nawiązuje do altanki, bo obie stoją blisko domu.




Te donice już znacie :) Były robione lata temu z beczki, ale w tym roku je przemalowaliśmy.




W dalszej części ogrodu też są donice tylko ciut inne. Zdecydowaliśmy, że elementów oddalonych od domu nie będziemy już malować na jasno, bo jest to jednak bardzo wymagający kolor.




Ta beczka pełni rolę zbiornika na wodę, mąż przymontował kranik z wężem. Zaraz obok jest warzywnik, więc można stąd podlewać rośliny albo opłukać się po pracy w ogrodzie.




Wóz stoi pomiędzy drzewami owocowymi od samego początku, ale w tym roku mąż spełnił swoje marzenie i w końcu go odnowił. Dokupiłam też skrzynki, bo chciał, żeby było tak sielsko ;)




Hamak pośród brzózek i palenisko pod ognicho to kolejne marzenia męża, które w tym roku udało Mu się dokończyć.




A na koniec pompa i obudowana studnia. Tutaj też pochwała dla pracy męża, bo sam wszystko wykonał (a zaczęło się od ozdobnej pompy, która wpadła okazyjnie w Jego ręce ;)).

Domku dla dziewczynek i placu zabaw jeszcze nie pokazuję, bo niestety nie udało nam się zakończyć malowania. Dodatkowo trzeba będzie wzmocnić podłogę, bo po tylu latach (a domek stoi już chyba 6-7 lat, bo był wcześniej niż się wprowadziliśmy) niestety już wymaga renowacji.


Ściskam Was mocno!!!
Iza


Simple beauty

Simple beauty


Witajcie Kochani!!!

Przesyłam gorące pozdrowienia znad naszego kochanego Bałtyku! 

Dojechałam szczęśliwie, odetchnęłam z ulgą, bo pierwszy raz jechałam za kierownicą w tak długą trasę, a nie było łatwo, bo trafiliśmy po drodze na dwa korki, a w Łodzi tradycyjnie pobłądziliśmy ... zdecydowanie nawet malutkie mieścinki i wioseczki są lepiej oznakowane niż to miasto ;)

Nie mam jeszcze dla Was żadnych morskich inspiracji, chociaż mam już pewien pomysł na ciekawego posta tylko jeszcze nie wiem czy uda mi się go zrealizować a tymczasem chciałabym Wam pokazać coś co zrobiłam ostatnio.

W zasadzie prawie nic, no bo ani się nie narobiłam, ani nic specjalnego nie wymyśliłam, a jednak efekt moim zdaniem całkiem fajny.

Simple and beauty!




Przy okazji widzicie, że nasza trawa to raczej koniczyna z trawą ;)

Puszka wykopana w czeluściach jak zwykle tym razem kolejny raz przez mamę. Miałam różne pomysły, chciałam coś nakleić i druknąć jakiś napis albo napisać markerem ale jak zwykle niespodziewany błysk mnie olśnił.

Udarłam kawałek papieru, pomięłam i ucięłam kawałek sznurka ...




Trwało to może minutę, może dwie ...




A wczoraj późnym popołudniem morze w Gąskach wyglądało tak:







Buziole dla Was wszystkich a szczególnie gorąco ściskam mężusia, bo biedaczek tęskni za nami w domu!!! Kochamy Cię :)


Copyright © lifespace(r) , Blogger